PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=478170}
6,6 12 170
ocen
6,6 10 1 12170
6,0 4
oceny krytyków
Drzazgi
powrót do forum filmu Drzazgi

Skąd ta ocena???

ocenił(a) film na 7

Nie wiem dlaczego film ma tak słabą ocenę?!
Po pierwsze dialogi jak na polski film są bardzo dobre
po drugie film mimo tego że trochę wtórny to wciągający i mało przewidywalny.
Ja jestem pod ogromnym wrażeniem talentu Pieprzyca tym bardziej że to jego debiut!!!
Dla mnie petarda:D
I jeszcze jedno kto to zakwalifikował do komedii???

Edvard

rzeczywiście bardzo dobry film:) i zgadzam się, że komedią to ten film nie może być nawet w milimetrze tej taśmy filmowej.

atta_3

macie rajce, choc jako przekorna baba wtrace swoje trzy grosze ;)
Komedia to z pewnością nie jest, ale kilka fajnych momencików się trafiło.
NP. Mnie powaliła scena w restauracji, gdzie chłopak chce eis wykręcić i
opowiada rożne niestworzone rzeczy.../kto oglądał wie o co chodzi/
Odpowiedz ojca sprawiła ze normalnie szczeka mi opadła z wrażenia ;)

ocenił(a) film na 9
Edvard

"Skąd ta ocena???"
Zadziwiła i Mnie... lecz odpowiedź jest prosta. Film nie należy do łatwych i przyjemnych. Porusza tematy oczywiste, takie które dotyczą każdego i takie które każdemu się przytrafić mogą. Ale nie są popularne i promowane przez przemysł filmowy, tematy zepchnięte na margines.

Jak dla mnie 100% pozytyw. Dla aktorstwa, realizacji i przesłania płynącego z tego filmu.

ocenił(a) film na 8
Edvard

Może dlatego jest (albo raczej była) niska, gdyż ci co poszli na "komedię", się zawiedli. ;)

ocenił(a) film na 5
Edvard

Nie wiem, obecnie ma 6,6 -- to chyba nie tragedia :). Ja przyznałem mu wyraźnie mniej -- 5 (wahałem się między 5 a 6) -- i wcale nie uważam, żebym dał w ten sposób wyraz jakiejś niechęci do tego filmu. Jest średni. Są w nim rzeczy fajne, jak np. gra aktorska odtwórców młodszych ról, czy obraz społeczności lokalnej, gdzie wszyscy się znają i choć życie porywa ich w różne strony, to łączy ich pewna więź, niemalże rodzinna.

Mniej podobały mi się już konkretne historie trójki głównych bohaterów. Chyba najmniej trafiła mi do przekonania nagła przemiana osobowościowa Bartka -- nieszczególnie podoba mi się też podtekst jej wymowy: miłość ponad wszystko -- ambicja, zdolności, perspektywy, rozwój, to tylko jakieś głupie, zimne karierowiczostwo, ucieczka od korzeni, emocji, uczuć, prawdy, miłości. A sama przemiana -- jakby nie było, wymuszona okolicznościami, a tymczasem tak głęboka i szczera.

Marta jest postacią dziwną. Widać, że od dawna obserwuje zakłamanie rzeczywistości ją otaczającej i przecież gra w tę grę świadomie i czerpie z niej korzyści -- wygląda na osobę, u której symbioza z okolicznościami życiowymi jest niemal pełna. A potem nagle jedno spotkanie z niedoszłą samobójczynią budzi w niej świadomość, że prawdziwa, bezgraniczna miłość istnieje. Może nie niemożliwe, ani nawet nie mało prawdopodobne, ale raczej doś nieskutecznie jest to zainscenizowane i pokazane -- zbyt łatwo się to odbywa.

Robert jest z nich wszystkich najmniej umowny i wymyślony -- jest w tej postaci jakiś autentyzm. Tym niemniej, trudno mi jakoś pomieścić i pogodzić ze sobą w tym jednym chłopaku wszystkie przejawy dobra i ciepła z jednej strony, oraz brutalność i małe podłości, jakich się dopuszcza, z drugiej. Ja rozumiem, że on jest sfrustrowany, że przestaje z prostakami, ale jednak ta jego agresja i szubrastwo nie są z gatunku działań pod wpływem nagłego impulsu, tylko wychodzą z niego w sposób dość kontrolowany i "na chłodno".

Nie urzekło mnie przetasowanie chronologii. Nie mam nic przeciwko takiemu zabiegowi, wręcz go lubię, ale wszystko z umiarem. Tu zabawa w retrospekcje zdominowała całą opowieść, a nie jest to przecież opowiadanie, w którym zazębienie zdarzeń ma znaczenie kluczowe (bardziej chodzi o postaci niż o zdarzenia), więc chwyt realizacyjny skupiający w aż takim stopniu uwagę widza na samodzielnym porządkowaniu akcji zdaje się niczemu właściwie nie służyć.

No i ostatnia kwestia -- realizm magiczny. Tu sytuacja jest prosta: dla jednych jest on wyczuwalny, dla drugich nie. Dla mnie był on zaznaczony, ale -- może i trochę przez wyrazistość starań włożonych w to, żeby się zaznaczył -- nie uniósł się w powietrze. Za dużo machania skrzydłami, za mało płynności, rytmu i przestrzeni dla wyobraźni widza.

I to ostatnie spostrzeżenie chyba chciałbym potraktować jako końcowe podsumowanie -- ten film zdecydowanie za bardzo się stara, za dużo jest w nim wszystkiego: postaci, zdarzeń, sytuacji, emocji, klimatów. Nic nie ma czasu prawidłowo wybrzmieć. Same akordy są może i niezłe, ale nakładają się na siebie i tworzą zgiełk na granicy lekkiej kakofonii.

ocenił(a) film na 8
sbbbbs

Gdybym tak podszedł do Jarmuscha, jak Ty do Pieprzycy, to byłby dopiero ubaw, zaręczam.

ocenił(a) film na 5
Krzypur

Po pierwsze, chyba jednak nie do Pieprzycy w ogóle, bo Barbórka bardzo mi się podobała, a "Chce się żyć" jest jeszcze przede mną :). Oceniałem film bez kontekstu, kto go reżyserował.

Po drugie, starałem się -- zapewne cokolwiek przydługo i nudziarsko -- przedstawić, dlaczego ten film mnie nie porwał. I jeszcze raz -- wcale nie uważam, że jest kiepski, albo że nie warto poświęcić mu czasu. Po prostu, nie ujął mnie niczym w sposób szczególny, a trochę zraził tym, jak bardzo się starał. Porównaj ze wcześniejszą Barbórką: tam wszystko jest klarownie, kameralnie, klimatycznie. Nasze kino obyczajowe trochę cierpi na chorobę "panoramy": często bywa, że twórcy zamiast dobrze opowiedzieć _jedną_ historię, a _przy okazji_ (nienachalnie!) zaprezentować w tle jakieś typowe problemy, zjawiska, środowiska społeczne, próbują stworzyć bohatera zbiorowego, albo pięć różnych postaci z własnymi historiami. Tylko że potem trudno jest to wszystko powiązać bez konieczności naginania postaci albo ich historii do granic prawdopodobieństwa.

Po trzecie, owszem, lubię Jarmuscha, ale też rozumiem doskonale, że można w nim nie znajdować absolutnie nic ciekawego :). Nie jestem też pewien, czy do Jarmuscha da się podejść tak, jak ja "do Pieprzycy" (a raczej do Drzazg), bo to przecież twórczość zupełnie innego rodzaju. Jarmuschowi w ogóle nie chodzi o jakąkolwiek obserwację obyczajową -- bohaterowie poruszają się w otoczeniu naciapcianym impresjonistycznym pędzlem, bo cała opowieść skupia się na nich.

ocenił(a) film na 8
sbbbbs

Dzięki za rzeczową odpowiedź. Zrozumiałem i proszę o wyrozumienie.

ocenił(a) film na 5
Krzypur

A ja dziękuję za dostarczenie mi okazji do poględzenia :D.

ocenił(a) film na 10
sbbbbs

Bardzo rzeczowe uzasadnienie wystawionej oceny. Ja opisałbym te postaci inaczej.

A tak z ciekawości - oglądałeś już "Chce się żyć"?

ocenił(a) film na 5
chatiflatt

Dzięki za miłe słowo :).

"Chce się żyć" skończyłem oglądać właśnie przed momentem. Elokwencja mnie zawodzi -- film jest po prostu zachwycający. Niezwykle prawdziwy, niezwykle przekonujący, wspaniale przedstawiony i zagrany. Zapiera dech. Arcydzieło.

Edvard

6.5 to bardzo dobra ocena

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones