przede wszystkim dlatego, że poczułam się jak głupek. Nie czuję się w obowiązku znać wszystkich mitycznych postaci, a bez tej wiedzy film staje się nie do końca zrozumiały. Bez sensu jest konieczność przeczytania najpierw recenzji, aby odkryć symbolikę. Nie rozumiem też powiązania mitu z architekturą Berlina. Można robić z widzów osoby niedouczone, ale po co?
No ale to chyba dobrze, że dzięki filmom można poznać coś czego się nie znało?
No i jak się dowie, kim jest postać undine, to całą resztę (symbolikę), można interpretować po swojemu.
To nie jest jakieś mega zawiłe kino jak Apichatpong czy Martel.
Zależy gdzie oglądałaś, na Ale Kino Błażej Hrapkowicz wprowadza widza wraz z zaproszonymi gośćmi do studia :-)