W tym filmie jak na dłoni widać, że im Zanussi starszy, tym bardziej wchodzi w patetyczne moralizatorstwo. Problem polega na tym, że w odróżnieniu od swych najwcześniejszych dzieł (z "Barwami ochronnymi" na czele) stawia aprioryczną (i bardzo banalną) tezę, konfrontując totalnie wyzutego z cech osobowościowych głównego bohatera z karykaturalnie przerysowanym hrabią, mającym utożsamiać "zło wcielone". Tyle że rozterki moralne Karola są całkowicie wydumane, motywacje hrabiego na poziomie szwarccharakterów z dobranocek, a cały film jest ciężkostrawną papką z pseudoprzesłaniem. Zbigniew Zapasiewicz, jeden z największych polskich aktorów, oczywiście trzyma tu swój niezmiennie wysoki poziom, ale sam zdaje się nie wiedzieć, co począć z tak przerysowaną postacią, w związku z czym szarżuje i ociera się o farsę.
"Opowieści weekendowe" sprawiają wrażenie, jakby miały stanowić odpowiedź na Dekalog Kieślowskiego. Niestety nie ta liga.
A to dziwne, że on gejów odważył się pokazywać negatywnie. Oj dziwne, dziwne.... Wszak podobno przed nakręceniem filmu ,,Cwał" aktor jeśli chciał tam wystąpić, to musiał się zgodzić na ... ten tego z nim. Jakimowicz się podobno nie zgodził, ale Adamczyk już nie był taki moralny.