Taki film trafia się naprawdę nieczęsto. Symbioza perfekcyjnie prowadzonej przez reżysera gry aktorskiej, malarsko niekiczowate zdjęcia, teskna muzyka. Nie czuję się wcale kinowym romantykiem ale w koncowej scenie plakalem niczym bóbr. Wielkie wielkie brawa.
Arcydzieło to może za duże słowo, ale ja też miałam ogromną przyjemność z oglądania tego filmu. Jest po prostu elegancki. Spokój i piękno uderzają w spojrzeniach, gestach i słowach. W powszechnym zalewie tandety taki film to prawdziwa perełka.
Pięknie opowiedziana bajka, którą przyjemnie się ogląda. Ma swój klimat. Podobnie czyta się prozę Paolo Coelho, te sploty wydarzeń i zwroty akcji.
Kogo Coelho????? No litości!!!!! Coelho -grafomon do potęgi entej mógłby buty czyścic i to rękawem, twórcom tego filmu!
Zgadzam się. Dodałabym do tego może jeszcze tylko szlachetność i bogactwo rysunku psychologicznego. :-)
Od siebie dodam, ze troche zla jestem.. tak dobrego w tej kategorii filmu dawno nei widzialam: moje "rozeźlenie" polega na tym, ze wrecz jestem pewna, ze dlugo nie bedzie mi dane obejrzec filmu, ktory dorownalby pod jakimkolwiek wzgledem "Far from the Madding Crowd" - bylo wszystko: swietna gra aktorska, sceneria, kostiumy, muzyka.. fabuła. Nie wiedzialam, za co sie zabieram i naprawde jestem milo zaskoczona. Ah, no moze komus kto szuka czegos podobnego w klimacie - polecilabym Jane Eyre, film ktory rowniez zrobil na mnie wrażenie.
Ja jeszcze nie oglądałam i jestem tutaj tylko dlatego, że przez przypadek trafiłam na ten mistrzowski soundtrack, dawno nie słyszałam tak dobrze skomponowanej muzyki, no rozpływam się...
Wystarczy słuchać więcej Craiga Armstronga... ;)
A film z pewnością Ci się spodoba, zresztą pewnie już zdążyłaś obejrzeć. Przypominam bo akurat leci na Canal+.