Tym metrem można zobaczyć jak piramidy budowano, albo jak Ziemia była w powijakach. Brak kręgosłupa. Druga seria to typowa bajka o króliku Bugsie, który znajduje się tam gdzie chce. Wszystko na "widzimisię". Druga seria nie ma korzenia, jest oderwana od jakiegokolwiek sensu.
Może dlatego, że reżyserem została główna aktorka. Liczyłem na wyjaśnienie wątków z pierwszego sezonu a dostałem, nawet nie wiem jak to nazwać nieużywając wulgaryzmów.
Scenariusz też? Bo tu nie chodzi o reżyserię, drugi sezon rozpada się na poziomie scenariusza.
Nie pamiętam już, ale powiedzenie, że się rozpada jest komplementem moim prywatnym zdaniem.
Słownik języka polskiego PWN:
rozpaść się — rozpadać się
2. «o zjawiskach abstrakcyjnych: utracić spójność»
Moim zdaniem sezon 2 jest o przepracowywaniu traum. Bohaterka próbuję zmienić przeszłość ale najwyraźniej nie jest to możliwe, dlatego krugerandy znikają w pociągu. Jak zabiera samą siebie (niemowlę) z przeszłości to czas się rozpada. Zatem musi się pogodzić z przeszłością i historią swojej rodziny. Nie przenosi się pod piramidy tylko w czasy swojej matki i babki. I tyle - proste jak konstrukcja cepa.
Możliwe, tylko fakt że Robi co chce, mówi co chce i wszystko jakoś idzie zniechęca.
Wchodzi do magazynu z żydowskimi skarbami, otwiera skrzynię i wychodzi. I nic, nikt nie zatrzymuje.
Jest chamska dla każdego i nikt z tym problemu nie ma, zero konsekwencji.
Typowy obecnie obraz silnej kobiety.
No i Alan, zmienił się w babkę i jako murzynka łazi po berlinie wschodnim, wszycy są dla niej mili, podrywają itd.
Jedyne co się podobało to początkowy etap z matką ale i tak trzeci odcinek skończyłem już na siłę.